Redaktor Woźnica: Drogie dzieci! Nadeszła pora, gdy sympatyczne jeże szykują swoje piesze wędrówki. Niestety, bardzo często trasy, którymi sobie beztrosko drepczą, krzyżują się z ruchliwymi autostradami, pełnymi rozpędzonych, niebezpiecznych maszyn. Kierowcy rozjeżdżają te sympatyczne stworzonka na krwawą miazgę. A przecież tak być nie musi, wystarczyłaby odrobina dobrej woli i ,... aj aja ahhh...
Jarek: Co to ma być?
Kelner: To stek proszę pana.
J: Przecież widzę, że to jest stek, miał być z fytkami, nie?
K: Pan się chyba pomylił.
J: Że co zrobiłem? Chcesz coś jeszcze powiedzieć? Zabieraj to! Jakbym chciał bez frytek, to bym chyba powiedział poproszę bez frytek, NIE!!!???
Weronika: Jaki ty jesteś twardy.
J: Jestem człowiekiem z miasta.
W: Ale ty masz silną psychikę.
J: Zajebiście silną. Zawsze patrzę w oczy kiedy z kimś rozmawiam. I nigdy nie wykonuje niepotrzebnych ruchów. Wystarczy mi pierwszych 10 słów, 5 pierwszych gestów jakiekokolwiek koleżki, i już wiem że w jego psychice czai się strach. On jeszcze nie zdaje sobie sprawy, że wkrótce będzie miał pełne portki. A wiesz dlaczego? Dlatego, że jego słaba psychika już wysłała mu mejla do nadciągającej kupy, że spotkanie jest w spodniach.
W: To niesamowite.
J: Skoczę na chwilę do klopa.
Jarek: Uwaga frajerzy! Mam ważny komunikat! Do kogo należy czarna Alfa Romeo, która blokuje wjazd do mojej fury?
Grucha: Do kolegi i do mnie
J: Możesz coś dla mnie zrobić gogusiu? Przeparkuj wasz samochodzik.
G: Tego akurat nie mogę dla ciebie zrobić. Ale mogę dla ciebie zrobić coś innego.
.....
Policjant: Wie pan no, ja mogę przyjąć zgłoszenie, tylko, że to będzie mała szkodliwość społeczna czynu.
Weronika: Jak mogłeś dać się sprać jakimś frajerom, przecież jesteś człowiekiem z miasta.
Jarek: Aaa... wzięli mnie z zaskoczenia, no.
P: Ma pan jakiś dowód osobisty? Poproszę!
W: Jak ty teraz wyglądasz? Wygolili ci głowę?
P: Świadkowie twierdzą, że nie tylko głowę.
J: Panie, pytał pana ktoś o coś?
P: Pan Jarosław Psikutas.
J: Panie, widzi pan tam „s” na końcu? No, to proszę czytać dokładnie. O jezu....
P: Faktycznie, nie ma „s”. Czyli Psikutas bez „s”.
W: Jak to Psikuta? Mówiłeś, że nazywasz się Keller!
J: O jezu... Oj mówiłem, mówiłem, różne rzeczy mówię.
W: Czy sądzisz, że kiedykolwiek zmieniłabym nazwisko na Psikuta? Albo, żeby moje dziecko tak się nazywało?
Kuba: Masz prezerwatywę?
Oskar: Mam.
K: To pożycz!
O: Ale mam jedną.
K: Nie szkodzi daj, ty możesz bez.
O: Ale już mam na sobie.
K: Chodzisz w prezerwatywie od rana?
P: Mam dla pana dobrą informację, pana kolega żyje.
B: Jaki kolega?
P: No ten, z dziurą w głowie. Już go włożyliśmy do kostnicy, kiedy ktoś przytomny stwierdził, że nieboszczyk ma puls.
(...)
dr Kuba Sienkiewicz (neurolog – w rzeczywistosci): Miał ogromne szczęście, kula trafiła w tytanową płytkę, którą miał wstawioną w miejsce płata czołowego
Bolec: A co on jest kurwa, robocop?
Mały cwaniak: Mieszka tu jakiś cwaniak?
O: Cwaniak? Nie, ja tu mieszkam.
Mc: To daj piątaka.
O: To jest jakaś zorganizowana akcja?
Mc: Taka akcja, żebyś dał piątaka!
Jarek: Gdzie jest kurwa moje 300 baniek??? Słyszysz!!!?? Gdzie jest kur...
Weronika: Są w życiu ważniejsze sprawy niż twoje 300 baniek.
J: Tak, np. 600 baniek. Pożegnałaś się z tą nędzą artystyczną?
Majster: Kolego, mógłbyś nie dmuchać w rurę kiedy kujemy? No trochę nas to rozprasza.
Saksofonista: Przepraszam.
B: Ooo! zobacz bracie, spójrz jak oni się ruszają. Nie sądzisz, że polskim chłopakom też przydałoby się trochę luzu...? Przykumaj te kocie ruchy. Moglibyśmy się od czarnych wiele nauczyć. Coco jumbo i do przodu! to moje hasło! Dobre nie? Czasami żałuję, że nie urodziłem się czarny. Hej chłopaki! A może macie ochotę obejrzeć film? Ja oglądam po kilka filmów dziennie. Pościgi, strzelaniny, wojny gangów - to mój chleb codzienny, mam nowy zajebisty film ”Śmierć w Wenecji”, nieźle brzmi, co?
F: Ty, jak ty się nazywasz, bo zapomniałem. Kolec? Stolec?
F: No właśnie, a ja znam kogoś kto był i opowiedział mi to i owo. Wiesz skąd przyjechali czarni do Ameryki?
B: Z Afryki.
F: No właśnie. Handlarze niewolników przywieźli ich z Afryki. A myślisz, że to taka prosta sprawa wysiąść na plaży w Afryce, złapać w siatkę zwinnego, silnego murzyna i wywieźć go za ocean?
B: Chyba nie.
F: No jasne, że nie. Udało im się to zrobić ponieważ wywozili tylko takich co albo nie potrafili spierdolić przed siatką, albo byli największymi głąbami z plemienia i wódz sprzedawał ich za paczkę fajek, bo i tak nie miałby z nich pożytku. I ci wszyscy nieudacznicy pojechali do Ameryki. Pożenili się, porobili dzieci. Świat poszedł do przodu. Pojawiły się komputery, amfetamina, samoloty, ale co z tego, jeżeli ich serca pompują tę samą krew, są potomkami człowieka, który na własnym podwórku dał się złapać w siatkę, więc nie uważam, że naszym chłopakom brakuje luzu kapujesz?
F: Masz pitbula, który wygląda jak jamnik, gibasz się jak pierdolony Rezus, zachwycasz się panem Kunta-Kinte, marnujesz mojemu kumplowi ścieżkę najlepszego proszku, a na koniec puszczasz nam film o facecie w łódce! I ty chcesz, żebyśmy ubili interes?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz